sobota, 4 lutego 2012

Wpis, w którym Szymkowski się chwali

Dziś będzie o karierze. Mojej, własnej, osobistej. Bo podobno żyje ona i nawet nieźle się ma. Tak mówią ludzie dookoła. Nie wiem, czy mam im wierzyć. Faktem jest natomiast bezspornym, że dotarłem do ostatniego etapu naboru na unijnego urzędasa. W zeszłym tygodniu pisałem egzamin z tłumaczeń, w tym - już pojutrze - stanę oko w oko z ludźmi z assessment center.

Same tłumaczenia w zasadzie nie były takie złe - teksty mniej więcej takie, jakich się spodziewałem, czasu pod dostatkiem... autor niemiecki postanowił, co prawda, wykazać się erudycją i jak zaczął od cytatu z Adama Smitha, to skończył piętrowym nawiązaniem do mitów greckich (tak, oba teksty były o kryzysie euro, nikt chyba nie spodziewał się niczego innego?), nie było to jednak nic ponad to, przed czym nas ostrzegali. Wielkim zaskoczeniem okazał się natomiast układ klawiatury. Powiedzcie, dziatki drogie, jakiej klawiatury używamy w Rzeczypospolitej? QWERTY. Jakiego układu zażyczyłem sobie na egzamin? QWERTY. Jaki dostałem? QWERTZ. Niby też polski, znaczki wszystkie niby też są, ale za to każdy trochę gdzie indziej, niż mnie do tego lata obcowania z komputerami przyzwyczaiły. I, jak to mówią, bądź tu mądry i pisz wiersze. Albo tłumaczenia.

O AC wiele nie napiszę, gdyż znowu zawodzi mnie umiejętność przewidywania przyszłości. W każdym razie jutro z samego rana (czyli około dziesiątej...) wyjeżdżam z Wielkiego Księstwa do Brukseli, gdzie spotkam Thomasa, który obiecał zapewnić mi na ten weekend dach nad głową. Następnie w poniedziałek rano (o ósmej tym razem) stawię się w tajemnej twierdzy asesorów unijnych z zakonu Epsonian, gdzie spędzę cały dzień, biorąc udział w tak fascynujących zajęciach jak "structured interview", "oraz presentation" czy "group exercise". A potem, wykończony po całym dniu, wsiądę w pociąg i wrócę o nie wiem której.

BREAKING NEWS/ŁAMIĄCA WIADOMOŚĆ
Mój landlord znowu szaleje. Napisał mi właśnie, że nie życzy sobie, żeby jeden z moich współlokatorów przechował mnie przez noc z 29 lutego na 1 marca. Co z tego, że to nie jego sprawa, a nam wolno przyjmować gości. Nie życzy sobie i już. Naprawdę mam mu ochotę coś zrobić.

2 komentarze: