niedziela, 15 stycznia 2012

W skrócie dziwnym

----

W związku z landlordem byłem w końcu u prawnika. Pierwsze słowa pani prawnik: "Pan niczego nie podpisuje". Dowiedziałem się też, że zasadniczo pan L. może mi naskoczyć. To znaczy - podać do sądu i pewnie nawet wygrać, ale zanim by to osiągnął, to moja umowa dobiegłaby końca i tak. Więc de facto jestem bezpieczny. Ale mam tego człowieka serdecznie dość.

---

We wtorek bodajże wybraliśmy się z wizytą do Trybunału Sprawiedliwości. Budynek to o wiele ładniejszy od naszego Batiment Jean Monnet (ale o to nietrudno), można nawet stwierdzić, że wygląda nowocześnie. Choć przecieka. Mieliśmy okazję przysłuchiwać się rozprawie i odczuć na własnej skórze, że jako nie-prawnicy jesteśmy obywatelami drugiej kategorii: nie wpuścili nas na stołówkę przed 1300, choć otwarta była już pół godziny wcześniej. Cóż, all animals are equal...



---

Dostałem kindle'a. To znaczy - kupiłem kindle'a. To znaczy - moja opiekunka stażu namówiła mnie na zakup kindle'a. I* bardzo się cieszę, że mnie namówiła. Czyta się z tego jak z papieru (tylko wygodniej, bo można obsługiwać jedną ręką), można podkreślać co ciekawsze cytaty i zapisywać je do prywatnego zbioru lub wysyłać do serwisów społecznościowych (przygotujcie się wszyscy na spamowanie, hehe), a do tego cała klasyka jest za darmo (póki co po angielsku, ale jak w maju Amazon wejdzie do Polski, to może i po polsku się coś znajdzie). Ogólnie - wielkie nice I liek.

---

W piątek miałem okazję trafić na imprezę powitalną dla stażystów bodajże Trybunału. Impreza ta była wyjątkowa o tyle, że po raz pierwszy nie dość, że nie kazali sobie płacić za wejście, to jeszcze obniżyli ceny. Cuda, cuda, ogłaszają, coraz to szersze zataczając kręgi, sokół nie słyszy głosu sokolnika, apokalipsa i koniec świata, demoniszcze-piekliszcze! A tematem imprezy było "porno glasses", nie wiem, kto, ile i czego brał, żeby wpaść na taki pomysł, ale...

---

Impreza rzeczona ogólnie zła przesadnie nie była, ale Szymkowski się chyba starzeje (albo cierpi na ciężką postać nerdozy), bo zdecydowanie lepiej bawił się w sobotni leniwy wieczór z książką i durnym serialem, niż w piątkowy z piciem i zabawą. Jesteśmy Nerd, opór jest bezcelowy.

---

Szymkowski wpadł na pomysł, że musi nauczyć się gotować. Już powoli kończą mu się pomysły na ryż+sos+mięso, zrobiłby sobie coś ciekawszego. Obawia się tylko, że jak zacznie szaleć, a zacznie, to jego budżet tego nie wytrzyma. W końcu - 600 EUR poniżej progu ubóstwa...

---

Znowu zaczęły mi się psuć ręce. Zabawnych rzeczy się człowiek dowiaduje o własnej anatomii, jak mu coś szwankuje. Wolałbym jednak nie budzić się więcej ze zdrętwiałą połową dłoni. Cóż, znalazłem sprzęt do ćwiczeń, o którym sądziłem, że zostawiłem go w domu (w rzeczywistości był w ukrytej kieszeni walizki), więc jest szansa, że się wygrzebię.

---

* - w duchu przeczytanego niedawno artykułu o zaczynaniu zdań od spójników zaczynam zdanie od spójnika.

3 komentarze:

  1. Dorwij Konrada, robił wczoraj tartę, smaczne to, nie wygląda na wymagające kuchennej ekwilibrystyki, miało w sobie szpinak a i tak było przesmaczne.

    Live long and prosper \V/

    OdpowiedzUsuń
  2. A jakie macie ładne kubełki na wodę, zupełnie jak u nas w centrum handlowym za rogiem :)

    A jak Konrad nie pomoże, to na początek spróbuj tego: http://cudawiankiwkuchni.blox.pl/html/1310721,262146,21.html?355513
    albo tego: http://dodajiwymieszaj.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  3. Konrad mi umknął chwilowo, ale jeszcze go złapię :D

    Om, a te blogi wyglądają kusząco :>

    I to nie my mamy, to Trybunał ma, my jesteśmy ci less equal :P

    OdpowiedzUsuń